Przenocowalismy sobie na dziko, nad rzeka obok malej miesciny Motueka.
Przy okazji spotkalismy sie z dziwczyna o imieniu Dagma, ktora leciala z nami samolotem. Siedziala razem z Dorota w rzedzie, hehe ale ten swiat maly.
W Parku przpakowalismy plecaki, zostawilismy naszego Harego na parkingu i ruszylismy.
Przepiekne widoki, szlismy wzdluz wybrzeza, ale zarazem przez gorki. Cos niesamowitego, las jak dzungla, a po chwili wychodzi sie na piaszczysta dluga plaze, a Morze Tasmana piekne lazurowe. Teraz tak naprawde poczulismy, ze jestemy na wczasach na Nowej Zelandii.
Za wstep do praku sie nie placi, chyba ze planuje sie nocleg. Za kazdy nocleg w namiocie za os. powinnismy zaplacic 12$ NZ (1$NZ=2zl.) Ale jak to Polacy, w razie kontroli cos tam wymyslimy. My 2 noce spedzielismy na wybrzezu, nocujac w namiocie oczywiscie za free.